kolejne schody...
Jakby wszystkiego było mało , dostaliśmy list ze Starostwa jakiś tydzień temu o rzekomych brakach we wniosku. Wbrew pozorom trochę tego było. Poza drobnymi typu brak uprawnień we wniosku branżysty od kotłowni, poprzez brak uzgodnienia z zarządcą sieci 220kv dotyczącego przydomowej oczyszczalni, oraz doczepienie się o moje zmiany w projekcie. Otóż żeby zatwierdzili te zmiany musiałabym jeszcze raz robić projekty instalacji wewnętrznych z uzgodnieniami z branżystami. Masakra. Nasz architekt stwierdził że wyciągamy zmiany , a potem przed odbiorem wsadzamy do dokumentacji( podobno zmiany sa nie istotne i nie będzie problemu). Jednak najgorsze co się okazało to melioracje(mamy dostarczyć rozwiązanie kolizji z istniejącym drenażem na działce). Czyli 2 miesiące czekanie razem z projektem i pozwoleniem wodno prawnym. Okazało się że przez środek naszego domu idzie sobie zbieracz.Dobrze że architekt ma głowę na karku zarządził odkrywke , koparka męża przy mrozie poszła w ruch i okazało się że szanowny zbieracz wchodzi tylko w fundamenty.Architekt ma zrobić nową mapę , przesunie dom troszkę i powiedzmy po kłopocie. Problem wynikł przypadkiem. Otóż nasz projektant od energii elektrycznej zrobił już projekt przyłącza od skrzynki do domu i niestety jak to powiedział ,,za drobną opłatą'' będzie musiał to powtórzyć.Można się domyśleć że był to bardzo stresujący tydzień. Mamy jeszcze jeden na dostarczenie wszystkich wyżej opisanych dokumentów. Oby się udało. A na zdjęciu wyżej opisany Szanowny Pan Zbieracz